Może zabrzmi to dość dziwnie i dla niektórych wyda się to niesmaczne, ale organizm jest jedną wielką fabryką, która produkuje różne zapachy i właśnie kiedyś na to zwrócił mi uwagę mój fizjoterapeuta. Oczywiście nie, żebym śmierdział, czy przyszedł nieumyty, ale Maciej, zapytał się mnie podczas wizyty, czy zwracam uwagę na zapach swojego potu. Lekko się zdezorientowałem, ale od słowa do słowa, zaczęliśmy drążyć temat i przypomniały mi się zajęcia z biochemii wysiłku fizycznego, kiedy profesor opowiadał o moczniku, amoniaku oraz o odwodnieniu, zapachu potu czy kolorze moczu.

 

To dwa punkty, dzięki którym w pewnym stopniu możemy sprawdzić poziom naszego nawodnienia i zadać sobie pytanie, czy pijemy w trakcie dnia odpowiednie ilości płynów i czy regularnie uzupełniamy uciekające wraz z potem elektrolity. Jest to szczególnie ważne, kiedy na dworze robi się coraz cieplej i coraz mocniej się pocimy. Mało kto zwraca uwagę, żeby po zrealizowanej jednostce treningowej nawodnić się w odpowiedni sposób, czyli uzupełnić wyżej wspomniane elektrolity. U mnie stało się to nawykiem i pierwszą czynnością, którą robię po wykonanej jednostce treningowej. Wchodząc do domu sięgam po izotonik, który małymi łyczkami popijam w trakcie wykonywanych ćwiczeń rozciągających i wzmacniających. Popijając samą wodę nie dostarczymy do organizmu tylu składników mineralnych, więc miejmy to na uwadze, szczególnie podczas ciepłych, wiosenno letnich dni.

 

PIOTR SUCHENIA
Trener personalny, maratończyk, blogger, triathlonista. Zwycięzca North Pole Marathon 2017, Antarctic Ice Marathon 2018, Spitsbergen Marathon 2016, 2017 oraz the Rift Marathon na równiku w Ugandzie 2019.